sobota, 7 czerwca 2014

"Fields of gold"

Rozdział pierwszy
****

Severus Snape, wysoki, czarnowłosy, chudy, z niezdrową cerą, z uwagą słuchał profesor McGonagall. Siedząca obok niego Tomione Riddle, czyli jedyna córka i dziedziczka Czarnego Pana, ziewała znudzona. Ojciec już dawno nauczył ją animagii. Snape dokładnie się jej przyjrzał. Bardzo przypominała swojego ojca. Nie tylko z charakteru. Odziedziczyła po nim ciemne włosy i oczy, nos, a nawet usta. Była też wysoka jak na kobietę, mierzyła bowiem 175 cm wzrostu.
Za panną Riddle siedziała Marika "Marrie" Black, przyrodnia siostra Regulusa i tego niedojdy Syriusza. Severus zapatrzył się na dziewczynę. Od dawna coś do niej czuł. Był jednak zbyt niepewny siebie aby do niej podejść i wyznać swoje uczucia. Bał się odrzucenia.
W końcu panna Black była śliczna, a on nie wyglądał jak typowy amant.
Młody Śmierciożerca westchnął zrezygnowany. Po raz pierwszy w życiu żałował, że nie wygląda jak przyrodni bracia Marrie. Sev wielokrotnie zastanawiał się jak to jest być przystojnym i lubianym przez wszystkich. Nigdy nie zabiegał o popularność, wystarczyła mu obecność Tomionki, Regiego, Mariki, czyli jego przyjaciół. Kiedyś przyjaźnił się też z Lily Evans, ale ona zakończyła ich znajomość po tym jak nazwał ją szlamą.
Może tak było lepiej? Córka Voldemorta nie lubiła Evans i za każdym razem robiła wszystko by zniszczyć życie rudowłosej.
Syn Tobiasza został wyrwany ze swoich rozważań kiedy jego sąsiadka z ławki szturchnęła go łokciem w żebra. Seviś cicho syknął.
Po chwili leżał przed nim pergamin, zapisany schludnym charakterem pisma Tomione.
Przeczytał krótką notkę, która brzmiała następująco:
'Kiedy zamierzasz powiedzieć Marrie o twoim uczuciu do niej?'
'To nie jest takie proste.' - brzmiała odpowiedź Seva.
'Przecież wiem. Pewnie myślisz, że nie masz szans, a ona nigdy nie spojrzy na Ciebie jak na mężczyznę. Zaufaj mi, w ciągu tygodnia moja kuzynka będzie twoją dziewczyną.'
'Co zamierzasz zrobić?'
- Zobaczysz - szepnęła Tomi i zaśmiała się cicho.

- Panno Riddle, dlaczego pani nie uważa? - ich cichą "rozmowę" przerwało pytanie od nauczycielki transmutacji.
- Ależ uważam, pani profesor. Jednakże od dawna jestem zarejestrowanym przez Ministerstwo animagiem i te zajęcia trochę mnie nudzą - odparła Ślizgonka.

Minerva była zaskoczona informacją. Przez chwilę myślała nawet, że nastolatka ją okłamuje. Zauważyła jednak, że Syriusz Black skinął głową, tym samym potwierdzając, że dziewczyna mówi prawdę.

- Czyżby nie sprawdziła pani w Ministerstwie? A powinna pani to zrobić we wrześniu - zaszydziła kuzynka Regulusa.
- O, Riddle pokazuje pazurki! - zawołał James Potter.

Potter znajdował się na czele listy osób, które Severus chciałby udusić (ewentualnie zaavadować). Tuż za nim byli Syriusz, Remus i Peter.

- Och, zamknij się, idioto! - powiedziała Marika i uśmiechnęła się złowieszczo.

Pewnie wymyśliła kolejny, 669. już, sposób "Jak zniszczyć życie Gryfonom". Była z tego znana w Hogwarcie i młodsi uczniowie z Ravenclawu i Slytherinu często korzystali z jej porad. Oczywiście za odpowiednią kwotę.
W końcu musiała mieć fundusze aby organizować cotygodniowe imprezy z cyklu "Marrie i Tomione rządzą Hogwartem, a kto się z tym nie zgadza, ma przejebane", które przyciągały tłumy niewyżytych uczniów.
Czarodziej w okularach już otwierał usta aby się odgryźć, jednak ubiegła go opiekunka jego domu.

- Panna Riddle, panna Black, pan Potter i pan Snape szlaban. Dziś wieczorem w moim gabinecie.
- Za co? - spytała niewinnym tonem Tomionka.
- Za randkowanie z panem Snape'm na moich zajęciach - odparła zniesmaczona wice dyrektor.

James parsknął śmiechem. Córka Toma posłała mu jedno ze swoich słynnych morderczych spojrzeń.

- Pani profesor wybaczy, ale dziś nie mogę. Ja, Marrie i Sev wybieramy się wieczorem na zakupy z profesorem Slughornem. Ale jutro jesteśmy do pani dyspozycji.
Minerva zacisnęła zęby. Ledwo co się kontrolowała.
Przeklęty Albus, który zgodził się na obecność tej denerwującej dziewczyny!

- Slytherin traci 5 pkt za pani bezczelność, panno Riddle. A teraz wróćmy do lekcji...

****
Z dedykacją dla Marrie, Ellie, Analki i każdego, kto to przeczyta. :')
Mam nadzieję, że nie jest najgorsze.
Pisząc niektóre fragmenty miałam atak głupawki. ^^
Nie miałam też pomysłu na tytuł. Wtedy włączyła się piosenka Stinga i uratowała mnie.
Ale nie zanudzam już.
Miłej lektury. ;)

4 komentarze:

  1. Jej to jest świetne! Chcę już drugi rozdział. Weny kochana!
    Pozdrawiam Alicja. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Atak głupawki? Był i u mnie :D Bosz..to jest genialne, świetnie piszesz, czekam na więcej *upierdliwiec*.
    <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialnie :D
    Poproszę 2 rozdział :)

    OdpowiedzUsuń