sobota, 21 czerwca 2014

"Fields of gold"

Rozdział czwarty

****

James Potter niechętnie zgodził się pomóc przyrodniej siostrze Syriusza. Głównym powodem dla którego to zrobił była możliwość zemsty na Smarku.
O tak, James nienawidził tego Ślizgona od pierwszego dnia szkoły. I kiedy tylko mógł, lubił ucierać mu nosa. I teraz z niecierpliwością czekał na rozwój akcji.
Nie skrzywił się kiedy Marika usiadła obok niego przy stole Gryfonów. Uśmiechnął się nawet delikatnie do niej, choć kiedy pocałowała go w policzek, rzucił szybkie spojrzenie w stronę Lily.
Na początku tego roku szkolnego zaczęli ze sobą chodzić. Dla niektórych była to szokująca informacja. Jednak inni zgodnie twierdzili, że czarnowłosy i rudowłosa dopełniają się jak dwie połówki jabłka.
Black miał wytłumaczyć Evans o co chodzi, ale znając go, nie zrobił tego.
Czarodziej w okularach wiedział, że ma przerąbane. I to nie tylko ze strony Lily...

**

Augustus Waters siedział przy stole Ravenclawu i przyglądał się toczącej się właśnie rozgrywce. Wiedział o co chodzi, Tomione mu wyjaśniła. Mimo tego, że był w Hogwarcie od września, zdążyli się zaprzyjaźnić. Byli nawet na jednej "randce" żeby wzbudzić zazdrość tego idioty, Syriusza Blacka. Ten Gryfon naprawdę miał coś nie tego z głową jeśli nie zauważył tego, że córka Voldemorta go kocha.
Krukon spojrzał na Ellie Eaton, jego dziewczynę, piękną, inteligentną i zabawną Ślizgonkę. Ona też została wprowadzona w toczącą się grę. I to przez obie strony. Zarówno Tomione, jak i James Potter rozmawiali z nią o tym. Dzięki Ellie dziedziczka Czarnego Pana wiedziała o planie Syriusza i Marrie i dostosowała go do swoich potrzeb.
Gus był pewien zwycięstwa brązowowłosej Ślizgonki. Gdyby nie to, że jej przodkiem był sam Salazar, jak nic wylądowałaby w Ravenclawie. Z jej intelektem pasowała tu jak ulał.
Nagle obok niego usiadła Tomione. Spojrzał na nią pytająco.

- Mała zmiana planów, Augie - szepnęła mu prosto do ucha.
- Błagam, nie chcę być znany jako "Augie". Btw. czy ta mała zmiana planów uwzględnia też mnie?
- Jak najbardziej. Dlatego przyszłam do Ciebie.
- A ja biedny myślałem, że się za mną stęskniłaś i nie mogłaś wytrzymać tej rozłąki.

W odpowiedzi Tomione zaczęła się śmiać. Dźwięk ten był piękny, tak jak ona sama.
Chłopcy spojrzeli z zachwytem na młodą Ślizgonkę, a dziewczyny patrzyły z zazdrością. Bo nie dość, że Riddle'ówna była przepiękna i inteligentna, to jeszcze przyjaźniła się z Augustusem.

- No to na czym będzie polegał ten plan? - zapytał cicho Gus.

Brunetka machnęła ręką, zabezpieczając ich przed podsłuchiwaniem.

- Obawiam się, że on może Ci się nie spodobać. Ale Ellie już się zgodziła. A więc słuchaj...

Pięć minut później Krukon siedział z bardzo zadowoloną miną. Jego przyjaciółka przyglądała mu się z uśmieszkiem.

- Nie wiem czemu nie trafiłeś do Slytherinu. Ty się zmarnujesz w tym Ravenclawie.
- A ja doszedłem do wniosku, że byłabyś świetną Krukonką.
- Tiara rozważała przez chwilę taką możliwość, jednakże ostatecznie zdecydowała się na Dom Węża.
- Przecież nie miałaś jej na głowie nawet sekundy - zdziwił się Waters.
- No bo bardzo szybko podjęła decyzję. "Ravenclaw czy Slytherin? A, dobra, niech będzie Slytherin!" Tak brzmiały jej słowa.
- Dobra, możemy zaczynać. Potter i Blackowie ruszają do wyjścia - szepnął chłopak Ellie.
- Ok, jestem gotowa - odszepnęła Tomione.

Augustus pocałował ją namiętnie, a ona odwzajemniła pocałunek. Ich zbliżenie przerwał krzyk Severusa i Ellie.

- Tomione! Augustus! - zawołali jednocześnie.

James Potter, Marika Black i jej przyrodni brat Syriusz zatrzymali się gwałtownie.
Wszyscy obecni w Wielkiej Sali wstrzymali oddech i czekali na rozwój wydarzeń.

- Jak mogłeś to zrobić, Gus?! Kochałam Cię. A Ty na moich oczach całujesz moją najlepszą przyjaciółkę. A Ty Tomione, wstydziłabyś się! Przecież chodzisz z Severusem. Mówiłaś, że Ci na nim zależy. Właśnie widać (...) - panna Eaton zaczęła długie kazanie, w trakcie którego z twarzy córki Czarnego Pana stopniowo znikały kolory.
- Severusie... - szepnęła Tomi błagalnym tonem, prosząc go by dał jej skończyć.
- Nie, Tomione. Nie będę tego słuchać! Już zbyt długo ignorowałem Twoje zachowanie. Ale teraz nie będę milczał. Znajdź sobie innego naiwnego. Wooda, Watersa czy nawet Blacka. Ale ode mnie trzymaj się z daleka - wyszeptał.

Widać było, że ledwo nad sobą panuje. Tylko kilka osób wiedziało, że próbuje nie wybuchnąć śmiechem.
W oczach Riddle'ówny zabłysły łzy. Nie mówiąc już nic dziewczyna wzięła swoją torbę i wybiegła z sali. Za nią pobiegł Syriusz, który widocznie zwietrzył swoją szansę.
Znalazł ją w pierwszej pustej klasie. Siedziała na kamiennej podłodze, ze wzrokiem wbitym w podłoże. Po policzkach płynęły jej łzy. Nie ukrywała ich jednak.
Łapa na ten widok poczuł, że łamie mu się serce. Usiadł obok niej i delikatnie położył jej dłoń na ramieniu. Jeśli nawet zauważyła ten gest, to nie dała tego po sobie poznać.

- Naprawdę jestem taka okropna? - spytała łamiącym się głosem po kilku minutach siedzenia w ciszy.
- Jesteś cudowna, Tomi. Wszyscy Cię kochają - odparł gorzko brunet.
- Ale nie Severus. On mnie znienawidził. A mi naprawdę na nim zależy - szepnęła, z trudem hamując łzy.
- Więc dlaczego całowałaś Watersa? - Syriusz nie mógł się powstrzymać i zadał nurtujące go od kilkunastu minut pytanie.
- Kiedy usiadłam przy stole Krukonów żeby zapytać go o dodatkową pracę domową z eliksirów, Gus dał mi sok dyniowy. A przynajmniej myślałam, że to sok... Grunt, że po tym miałam wrażenie, iż zamiast Augustusa siedzi Severus. Dlatego go pocałowałam. Ale teraz prawdziwy Severus nie chce mnie znać. O Boże, co ja biedna teraz pocznę?! On był całym moim światem. Bez niego jestem do niczego...

Na nowo zaczęła płakać. Zawsze była wspaniałą aktorką. Więc nic w tym dziwnego, że Black nabrał się na jej sztuczki.

- Masz mnie, Tomi. Ja zawsze z Tobą zostanę - wyszeptał starszy syn Oriona, patrząc swojej kuzynce głęboko w oczy.
- Obiecujesz?
- Tak, obiecuję - odparł i na potwierdzenie swoich słów pocałował ją delikatnie w usta.

Tomione nie odwzajemniła pocałunku. Wtuliła się jednak w Gryfona i tak siedzieli nie wiadomo jak długo. Milczeli. Ale była to kojąca cisza...

****

Rozdział dedykuję Marrie, Ellie, Jajeczko, Ksenieł, Em, Analce, Dajance, Natteł, Endzi i wszystkim, którzy to przeczytają.
Z tym rozdziałem miałam małe kłopoty. Jednakże jakoś z nich wybrnęłam. Jestem też nawet z niego zadowolona, a to rzadko się zdarza.
Tym razem pisałam podczas słuchania One Republic i Jamesa Arthura.
Mam nadzieję, że chapter nie jest najgorszy.
Miłej lektury! :)

czwartek, 12 czerwca 2014

"Fields of gold"

Rozdział trzeci

****

Tomione Riddle siedziała właśnie przy stole Slytherinu w Wielkiej Sali. Akurat trwało śniadanie. Dziewczyna postanowiła wykorzystać obecność większości i wprowadzić w życie kolejny element jej planu. Jak do tej pory wszystko szło bez zarzutu.
Za każdym razem kiedy córka Voldemorta przypominała sobie miny Syriusza i Marrie, nie mogła powstrzymać chichotu, a jej oczy błyszczały z uciechy. Wygladała wtedy jeszcze piękniej.
Powiedziała Severusowi aby szykował się na przedostatni punkt jej planu. Nie uprzedziła go jednak o tym, co go czeka. Stwierdziła, że tak będzie lepiej.
Obiekt jej rozważań siedział obok niej i dla dobra tej farsy jego dłoń dziwnym trafem wylądowała na udzie dziewczyny.
Pozostali Ślizgoni przyglądali się im uważnie. Usta Mariki Black ułożone były w uśmiechopodobnym grymasie. Jednakże baczny obserwator zauważyłby, że Marrie ledwo co powstrzymuje się przed rzuceniem klątwy na swoją kuzynkę.

***

Przy stole Gryffindoru James Potter przyglądał się z niepokojem swojemu najlepszemu przyjacielowi, Syriuszowi.

- Czemu gapisz się na Smarka? - zapytał w końcu, wyraźnie zniecierpliwiony.
- Nie gapię się na Smarkerusa tylko na osobę obok niego - wyszeptał ze złością starszy syn Oriona.
- Stary, nie denerwuj się. Riddle nie jest głupia. Nie będzie chodziła z takim gównem jak Snape. Tylko nie mów Riddle, że uważam iż jest inteligentna - dodał ostrożnie Potter.
- Ostatnio ze sobą nie rozmawiamy. Ona ma czas tylko dla tego idioty. Nawet moja przyrodnia siostra nie może z nią porozmawiać, bo Tomi zawsze jest z NIM - odparł Syriusz dość głośno.

James już otwierał usta żeby coś powiedzieć, ale właśnie ten moment wybrała Tomione żeby zacząć przedstawienie.
Chwilę wcześniej szepnęła Severusowi czego od niego oczekuje. Młody czarodziej spoglądał na nią z wahaniem. Jej plan coraz bardziej mu się nie podobał. Wiedział jednak, że teraz nie może się wycofać, bo tkwi w tym po uszy. Skinął więc głową i wstał. Pomógł wstać swojej "dziewczynie" i wziął jej torbę, jak przystało na dżentelmena. Doszli prawie do drzwi, kiedy córka Czarnego Pana zawołała donośnie: "Och, Seviś, kocham Cię!"
A później go pocałowała. To był pierwszy pocałunek w jego życiu i musiał przyznać, że podobało mu się. Niewiele myśląc, oddał pocałunek z pasją, o istnieniu której nie wiedział. Teraz liczyły się tylko jego wargi na jej wargi, poruszające się w zgodnym tańcu. Nawet jeśli marzył o tym, by na jej miejscu była inna Ślizgonka. Na myśl o Marrie poczuł wyrzuty sumienia. Zostały one zastąpione jednak o wiele przyjemniejszym uczuciem.
Ich zbliżenie przerwało głośne chrząknięcie. Odsunęli się od siebie niechętnie.
Tuż obok nich stała, uśmiechająca się złośliwie, profesor McGonagall. Kobieta wygladala tak, jakby wygrała na loterii milion galeonów.

- Minus 50 punktów, panno Riddle i panie Snape. W Hogwarcie nie tolerujemy publicznego okazywania sobie uczuć - ton Minervy był dziwnie radosny.
- Ach, daj spokój, Minervo. Są młodzi. Pierwsza miłość jest zawsze najpiękniejsza - do rozmowy włączył się Slughorn.
- Mówisz tak tylko dlatego, że panna Riddle to Twoja ulubienica. Znam Cię, Horacy. Tak samo uwielbiałeś jej ojca. I zobacz kim on jest teraz - wysyczała nauczycielka transmutacji.

Tomionka szturchnęła Seva i bezgłośnie powiedziała: "Chodźmy!"
A młody Śmierciożerca oczywiście zrobił to, co mu kazała. Jak zwykle...
Żadne z nich nie zauważyło, że kilka minut po nich Wielką Salę opuścili załamany Syriusz i zapłakana Marika.
Ślizgonka i Gryfon weszli do pierwszej z brzegu klasy i tam przeżywali swoje nieszczęście.

- Zabiję ją! Naprawdę zabiję! - krzyczała Marrie.
- Nie mogę uwierzyć! Ona woli jego! Dlaczego?! - pytał Łapa, załamując ręce.

Gdyby ktoś ich teraz zobaczył, nie uwierzyłby, że ma przed sobą zwykle zimną i opanowaną dziewczynę i pewnego siebie łamacza kobiecych serc.

- Już ja jej pokażę! Pożałuje, że się urodziła! - szepnęła brunetka.
- Jeśli chcesz, mogę pogadać z Jamesem. On pomoże.

Marrie niechętnie się zgodziła. Bo od dzisiaj Tomione stała się jej największym wrogiem. A wróg mojego wroga, czyli James, rzeczywiście mógł pomóc. Przynajmniej taką miała nadzieję...

****

Rozdział dedykowany Ksenieł, Marrie, Ellie, Analce, Em, Gabi, Ma gz, Dzejkobowi, Natteł i wszystkim, którzy to przeczytają. :)
Rozdział jest wcześniej gdyż pewna osoba nie dawała mi spokoju i ciągle o niego pytała. ;_;
Pisząc go słuchałam moich ukochanych Marsów. Jak widać Jared, Shannon i Tomo dobrze wpływają na moją wenę. :D
A teraz nie pozostaje mi nic innego jak życzyć miłej lektury! :')

wtorek, 10 czerwca 2014

"Fields of gold"

Rozdział drugi
****
Marika Black siedziała razem ze swoim przyrodnim bratem Syriuszem w jednej z pustych klas. Drzwi były zabezpieczone zaklęciem aby nie dostał się tam nikt niepożądany.

- Jak myślisz, Tomione podoba się Severus? - spytała Marrie.

Dziewczyna nigdy nie owijała w bawełnę i waliła prosto z mostu. Nie lubiła niejasnych sytuacji.

- Oszalałaś?! Z tego co ostatnio słyszałem, była na jednej randce z tym nowym, Augustusem. Ale później on stwierdził, że woli tą Ellie, a nasza kuzynka obściskiwała się z Woodem - odparł Syriusz.

Widać było, że go to smuci.

- Ej, Ty jesteś w niej zakochany! Podobnie jak reszta męskiej populacji tej szkoły... Nie mam z nią szans! - zawołała zrezygnowanym tonem brunetka.
- Nie mów, że jesteś zazdrosna o Smarka? A Tomionka nie może się z nim kochać!

Ślizgonka miała minę w stylu: "O czym Ty do mnie pierdolisz, idioto?" i uśmiechnęła się chytrze.

- Jeśli pomożesz mi odbić Seva z rąk Tomi, to pomogę Ci ją zdobyć. Bosz, nie wierzę, że to proponuję. I to Gryfonowi...
- Musi Ci na nim zależeć - Syriusz zaśmiał się wrednie.
- Błagam Cię, robię to tylko ze względu na to, że jest moim przyjacielem. Przecież wiesz, że nasza kuzyneczka jest gorsza od swojego ojca. Przynajmniej jeśli chodzi o traktowanie chłopaków. Nie chcę żeby Severus cierpiał - wyjaśniła córka Oriona z nieprawego łoża.
- Taaa, jasne. Już Ci wierzę - starszy brat jej i Regiego przewrócił oczami i uśmiechnął się z pobłażaniem.
- Myśl sobie co chcesz. Choć ja nadal uważam, że Ty nie posiadasz mózgu, podobnie jak reszta tych przeklętych Gryfonów. W ogóle nie wiem czemu się z Tobą zadaję. Jesteś beznadziejny, braciszku.
- To mój urok tak działa na kobiety. Nie mogą mi się oprzeć. Poza tym, jesteś moją siostrą i muszę o Ciebie dbać. Nawet jeśli masz dziwny gust. Bo kto o zdrowych zmysłach wybrałby Smarkerusa?
- On się podoba Tomione - przypomniała mu Marika.
- Nigdy w to nie uwierzę. Prędzej James pocałuje Petera w usta niż Tomi i Smark będą razem!
- Weź, wyobraziłam to sobie. Jedno słowo: Fuuuuj!
- Wiedziałem, że w końcu nadejdzie ten moment kiedy uświadomisz sobie bolesną prawdę o Smarkerusku. Nie sądziłem jednak, że nastąpi to tak szybko.
- Zamknij się! I nie nazywaj Seva Smarkiem!
- Bo co mi zrobisz? Smarkerusek! - krzyknął starszy z braci Black.

Chciał wkurzyć Marrie i udało mu się.

- Powiem Tomione, że ją kochasz - zagroziła.

Jej ton był tak zimny jak lód na Alasce. Mógł zmrozić każdemu krew w żyłach.
Niektórzy wiedzieliby, że to nie przelewki. Bo jeśli Ślizgon chce czegoś, dostanie to. Za wszelką cenę. W myśl zasady: "Po trupach do celu."

- Nie uwierzy Ci - odparł beztrosko Gryfon.

Był zbyt pewny siebie. To mogło się dla niego źle skończyć.

- Wszyscy Gryfoni są tacy tępi, czy Ty postanowiłeś pobić rekord głupoty? Nie, nie odpowiadaj - stwierdziła czarownica widząc, że jej brat otwiera usta żeby coś powiedzieć.

W tym momencie drzwi do klasy otworzyły się i weszli Tomione i Severus. Trzymali się za ręce. Syriusz na ten widok zaczerwienił się ze złości, a Marrie zabijała spojrzeniem swoją kuzynkę.

- Ups, przeszkodziliśmy w czymś. Chodź, Sev, poszukamy innego miejsca gdzie będziemy sami - zachichotała córka Voldemorta, pociągnęła Snape'a ze sobą  i wyszli.

Kiedy drzwi się za nimi zamknęły, Syriusz rzucił niezwykle elokwentne "O kurwa", a Jego przyrodnia siostra zastanawiała się jak szybko i boleśnie zabić córkę Riddle'a tak, aby on się o tym nie dowiedzial.

Tymczasem w innej klasie Tomione śmiała się jak opętana, a Severus patrzył na nią z ponurą miną.

- Och, Sev, 1:0 dla nas. Mówiłam Ci, że jestem genialna.
- Jedyne co zauważyłem to czerwony jak burak Black i patrząca na Ciebie ze złością Marika.
- Ty naprawdę nie widziałeś, że ona zabijała mnie spojrzeniem, a Syriusz marzył o tym, aby być na Twoim miejscu i trzymać mnie za rękę?
- E, nie - wyjąkał Snape.

Nie znał się zbytnio na sprawach uczuciowych.

- A to znaczy, że pójdzie szybciej niż myślałam.
- Naprawdę?
- O tak, już moja w tym głowa - powiedziała i znowu zaczęła się śmiać.

Tym razem był to jednak śmiech, który nie wróżył nic dobrego. Przynajmniej Marrie i Syriuszowi...

****
Rozdział dedykowany Marrie, Ellie, Analce, Licore, Em i wszystkim, którzy to przeczytają.
Wiem, że krótkie, ale wena sobie gdzieś poszła.
Będę wdzięczna za każdy komentarz. :')
Pisane podczas słuchania "Na chwilę" Grzegorza Hyżego. Ta piosenka uzależnia.
A co do następnego rozdziału, to będzie on prawdopodobnie w sobotę lub niedzielę.
Miłej lektury! :)

sobota, 7 czerwca 2014

"Fields of gold"

Rozdział pierwszy
****

Severus Snape, wysoki, czarnowłosy, chudy, z niezdrową cerą, z uwagą słuchał profesor McGonagall. Siedząca obok niego Tomione Riddle, czyli jedyna córka i dziedziczka Czarnego Pana, ziewała znudzona. Ojciec już dawno nauczył ją animagii. Snape dokładnie się jej przyjrzał. Bardzo przypominała swojego ojca. Nie tylko z charakteru. Odziedziczyła po nim ciemne włosy i oczy, nos, a nawet usta. Była też wysoka jak na kobietę, mierzyła bowiem 175 cm wzrostu.
Za panną Riddle siedziała Marika "Marrie" Black, przyrodnia siostra Regulusa i tego niedojdy Syriusza. Severus zapatrzył się na dziewczynę. Od dawna coś do niej czuł. Był jednak zbyt niepewny siebie aby do niej podejść i wyznać swoje uczucia. Bał się odrzucenia.
W końcu panna Black była śliczna, a on nie wyglądał jak typowy amant.
Młody Śmierciożerca westchnął zrezygnowany. Po raz pierwszy w życiu żałował, że nie wygląda jak przyrodni bracia Marrie. Sev wielokrotnie zastanawiał się jak to jest być przystojnym i lubianym przez wszystkich. Nigdy nie zabiegał o popularność, wystarczyła mu obecność Tomionki, Regiego, Mariki, czyli jego przyjaciół. Kiedyś przyjaźnił się też z Lily Evans, ale ona zakończyła ich znajomość po tym jak nazwał ją szlamą.
Może tak było lepiej? Córka Voldemorta nie lubiła Evans i za każdym razem robiła wszystko by zniszczyć życie rudowłosej.
Syn Tobiasza został wyrwany ze swoich rozważań kiedy jego sąsiadka z ławki szturchnęła go łokciem w żebra. Seviś cicho syknął.
Po chwili leżał przed nim pergamin, zapisany schludnym charakterem pisma Tomione.
Przeczytał krótką notkę, która brzmiała następująco:
'Kiedy zamierzasz powiedzieć Marrie o twoim uczuciu do niej?'
'To nie jest takie proste.' - brzmiała odpowiedź Seva.
'Przecież wiem. Pewnie myślisz, że nie masz szans, a ona nigdy nie spojrzy na Ciebie jak na mężczyznę. Zaufaj mi, w ciągu tygodnia moja kuzynka będzie twoją dziewczyną.'
'Co zamierzasz zrobić?'
- Zobaczysz - szepnęła Tomi i zaśmiała się cicho.

- Panno Riddle, dlaczego pani nie uważa? - ich cichą "rozmowę" przerwało pytanie od nauczycielki transmutacji.
- Ależ uważam, pani profesor. Jednakże od dawna jestem zarejestrowanym przez Ministerstwo animagiem i te zajęcia trochę mnie nudzą - odparła Ślizgonka.

Minerva była zaskoczona informacją. Przez chwilę myślała nawet, że nastolatka ją okłamuje. Zauważyła jednak, że Syriusz Black skinął głową, tym samym potwierdzając, że dziewczyna mówi prawdę.

- Czyżby nie sprawdziła pani w Ministerstwie? A powinna pani to zrobić we wrześniu - zaszydziła kuzynka Regulusa.
- O, Riddle pokazuje pazurki! - zawołał James Potter.

Potter znajdował się na czele listy osób, które Severus chciałby udusić (ewentualnie zaavadować). Tuż za nim byli Syriusz, Remus i Peter.

- Och, zamknij się, idioto! - powiedziała Marika i uśmiechnęła się złowieszczo.

Pewnie wymyśliła kolejny, 669. już, sposób "Jak zniszczyć życie Gryfonom". Była z tego znana w Hogwarcie i młodsi uczniowie z Ravenclawu i Slytherinu często korzystali z jej porad. Oczywiście za odpowiednią kwotę.
W końcu musiała mieć fundusze aby organizować cotygodniowe imprezy z cyklu "Marrie i Tomione rządzą Hogwartem, a kto się z tym nie zgadza, ma przejebane", które przyciągały tłumy niewyżytych uczniów.
Czarodziej w okularach już otwierał usta aby się odgryźć, jednak ubiegła go opiekunka jego domu.

- Panna Riddle, panna Black, pan Potter i pan Snape szlaban. Dziś wieczorem w moim gabinecie.
- Za co? - spytała niewinnym tonem Tomionka.
- Za randkowanie z panem Snape'm na moich zajęciach - odparła zniesmaczona wice dyrektor.

James parsknął śmiechem. Córka Toma posłała mu jedno ze swoich słynnych morderczych spojrzeń.

- Pani profesor wybaczy, ale dziś nie mogę. Ja, Marrie i Sev wybieramy się wieczorem na zakupy z profesorem Slughornem. Ale jutro jesteśmy do pani dyspozycji.
Minerva zacisnęła zęby. Ledwo co się kontrolowała.
Przeklęty Albus, który zgodził się na obecność tej denerwującej dziewczyny!

- Slytherin traci 5 pkt za pani bezczelność, panno Riddle. A teraz wróćmy do lekcji...

****
Z dedykacją dla Marrie, Ellie, Analki i każdego, kto to przeczyta. :')
Mam nadzieję, że nie jest najgorsze.
Pisząc niektóre fragmenty miałam atak głupawki. ^^
Nie miałam też pomysłu na tytuł. Wtedy włączyła się piosenka Stinga i uratowała mnie.
Ale nie zanudzam już.
Miłej lektury. ;)