środa, 20 sierpnia 2014

"About being alone"

****

Severus Snape miał, delikatnie mówiąc, przejebane życie. Nie dość, że Jego "szef" zabił kobietę, którą kochał, to jeszcze uganiała się za nim jakaś nastolatka! Na domiar złego Mistrz Eliksirów musiał poradzić się innej nastolatki, jak pozbyć się tamtej pierwszej. Humoru całej tej sytuacji dodawał fakt, iż z pomocą Snape'owi przyszła jedyna córka i dziedziczka Czarnego Pana, czyli Tomione Alexis Riddle.
Kiedy mężczyzna zobaczył jak Riddle'ówna wchodzi do kawiarni, w której mieli porozmawiać, był pewien, że Jego życie zmieni się. Nieodwracalnie...

*** Rok później ***

- Rusz ten tłusty tyłek, Snape! Spóźnimy się na kolację do Tomione! A ja nie chcę znowu wejść w połowie spotkania! - zawołała, nieźle już wkurzona, Marika Black.

Miała na sobie długą, czarną sukienkę, jej włosy spięte były w elegancki kok, a delikatny makijaż tylko podkreślał jej piękno.
Natomiast Severus cały czas siedział w swojej normalnej szacie, chociaż Marrie już pięciokrotnie w ciągu ostatniej godziny kazała mu się przebrać.
Teraz też zignorował narzekania młodej kobiety i powrócił do lektury.
Jednakże tak naprawdę przypominał sobie tę pamiętną rozmowę z Tomione.

Musisz ją uwieść, Severusie.
Co?! Miałaś mi doradzić jak się jej pozbyć, a Ty mi mówisz, że mam ją poderwać!
Spokojnie. Wiem co mówię.
Wątpię. Ale niech będzie. Co mam zrobić?
Zacznijmy od tego, że musisz być dla niej trochę milszy. Pochwal ją czasami. Oczywiście nie rób tego cały czas, bo jeszcze się czegoś domyśli. Bądź normalnym Sevem, tylko dla niej lepszym...

Snape pomyślał teraz o pierwszych kilku tygodniach Jego "przemiany". Widział zaskoczenie na twarzy Mariki kiedy pochwalił ją dwa razy. Zauważył też ukradkowe spojrzenia, wymieniane przez Draco i Tomione. Ach, miał wtedy tak wielką ochotę się na nich zemścić. Zacisnął jednak zęby i grał dalej...

Po trzech miesiącach, za radą przyszłej pani Malfoy, kupił pannie Black prezent - przepiękny złoty naszyjnik ze szmaragdowym wężem (chcę taki, ale Draco stwierdził, że wystarczą mi te dwa kufry biżuterii, które mam ;;). Kuzynka panny Riddle była zachwycona podarunkiem.
Jednakże nawet wtedy na myśl jej nie przyszło, że ten stary łotr, ten okrutny nietoperz, ten podły łajdak mógłby darzyć ją jakimś uczuciem. Wiedziała, że kochał przeklętą Lily Evans i choć minęło już tyle lat, Jego miłość była tak samo silna, jak wcześniej. A jednak myliła się, chociaż sam Sev nawet o tym nie wiedział...

Dopiero po pół roku czarnowłosy mężczyzna zaprosił przyrodnią siostrę Regulusa na prawdziwą randkę. O ile wzięcie jej na coroczny zjazd Mistrzów Eliksirów można w ogóle określić tym mianem...
Później spotykali się już regularnie. Oczywiście, dbali o to, aby nikt się o tym nie dowiedział. Bo chociaż Marika skończyła już 17 lat, to ludzie pokroju Weasley'a byli bardzo nietolerancyjni.

Ostatni rok minął Severusowi bardzo szybko. Można nawet powiedzieć, że dzięki Marrie Sev po raz pierwszy w życiu był szczęśliwy. Czasami nawet musiał mocno się powstrzymywać żeby nie uśmiechać się w miejscu publicznym. Chociaż... pewnie uczniowie jeszcze bardziej by się go bali.
Jeszcze 3 kwartały temu dziewczyna była dla niego tylko zbędnym balastem. A teraz nawet przyjemnie spędzało się z nią czas. Oczywiście często zachowywała się jak kretynka (to pewnie rodzinne ~ Sev tak myślał, nie ja ;;), ale troszczyła się o niego, dbała o niego po powrocie z niektórych zebrań Czarnego Pana, na których był karany za wszystkie przewinienia innych Śmierciożerców. Był jej za to wdzięczny.

*** Perspektywa Mariki ***

Minęło kolejne piętnaście minut, a ten stary dupek nawet nie reaguje. Mam tego dość! Zaraz mu chyba przywalę. Albo rozwalę mu gabinet. Zawsze chciałam to zrobić. Byłam ciekawa jak ten drań zareaguje. Czy wyrzuci mnie za drzwi i zabroni wracać... Czasami w Jego oczach widziałam takie pragnienie.
Wiem, że nie powinnam z nim być. Ten kretyn nigdy nie powiedział, że mnie kocha. A jednak, raz na jakiś czas, robił coś, co mnie zaskakiwało. Traktował mnie dobrze, nigdy nie prosiłam go o więcej.
Czułość? Zarezerwowana była tylko dla jednej kobiety i ja, na moje nieszczęście, nią nie byłam...

*** Koniec perspektywy Mariki ***

W końcu siedzący w fotelu mężczyzna odłożył książkę na szafkę i wstał. Podszedł do siedzącej na sofie młodej kobiety z kruczoczarnymi włosami.

- Naprawdę chcesz iść na tę głupią kolację do Tomione? - szepnął wprost do jej ucha.
- Teraz podają już pewnie deser. Serdecznie Ci dziękuję, Severusie, za to, że jak zwykle mnie słuchałeś - wysyczała w odpowiedzi.
- Daj już spokój. Mogłaś iść sama. Nie musisz mnie niańczyć! - Sev delikatnie podniósł głos.
- I co wtedy zrobisz? Znowu się upijesz?! Tak, jak zwykle wtedy, gdy zostajesz sam?!
- Jestem dorosły, na Salazara! I takie dziecko jak Ty nie będzie mi mówiło, co mam robić!
- To "dziecko" troszczy się o Ciebie, kiedy wracasz ledwo żywy z zebrań Twojego Pana! To "dziecko" jest z Tobą, chociaż wie, że nigdy mnie nie pokochasz. To "dziecko" stara się jak może, ale nigdy nie dorówna Twojej idealnej Lily. Ale teraz to "dziecko" ma dość! - krzyknęła panna B. ze łzami w oczach.

Czarodziej poczuł się tak, jakby wyrwano mu z piersi kawałek serca. Nie lubił widoku jej łez. Każda z nich bolała go coraz mocniej.
Nie do końca wiedząc co robi, Severus przyciągnął Marikę do siebie i pocałował ją namiętnie. Ta chciała się początkowo wyrwać, ale Sev trzymał ją mocno. Po kilku sekundach, minutach, a może całej wieczności Marrie odprężyła się w ramionach mężczyzny i odwzajemniła pocałunek.

Kiss me like you wanna be loved
You wanna be loved
You wanna be loved
This feels like falling in love
Falling in love
We're falling in love

Zwykle po paru pocałunkach przerywali. Tym razem było inaczej. Usta Severusa lepiej poznawały każdy skrawek twarzy dziewczyny. Jego ręce błądziły po zgrabnym ciele. Czarnowłosa oddychała z trudem. Wprawione dłonie Severusa szybko poradziły sobie z zamkiem i już po kilkunastu sekundach Mistrz Eliksirów pozbył się tego, jakże niepotrzebnego skrawka materiału. Kiedy sukienka znalazła się na podłodze Marika w pierwszym odruchu chciała się czymś przykryć. Jeszcze nikt nie widział jej prawie nagiej. Jednak Severus spojrzał na nią tak, że przestała mieć jakiekolwiek wątpliwości.
Kochała go i pragnęła z nim być. Na zawsze. Nawet jeśli świat chciał inaczej...
Ale była z nim, tu i teraz. I teraz działa się najprawdziwsza magia...

****
Z dedykacją dla Marrie i Severusa. Nie zabijaj, wiem, że chciałaś coś lepszego. Ale wyszło takie coś i tyle.
Będę wdzięczna za wszystkie komentarze i opinie.
Życzę miłej lektury. :)

2 komentarze:

  1. Awww Tomione to jest piękne! Króciutkie, ale pokazuje jak naprawdę wygląda ten specyficzny związek. I to o Lily... Idealnie trafione. Spotkania Czarnego Pana jak wyjęte z naszego RPG'a i te troszczenie sie o starego Nietoperza... Po prostu idealne. Dziękuję kochanie <3
    Traco rządzi <3

    Pani Snape

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu uwielbiam Twoje opowiadania, Tomione! Będę Twoją pierwszą Tomionelover, okej? <3

    OdpowiedzUsuń