****
Miłość Tonks i Remusa była piękna. Nie dlatego, że zakończyła się tragicznie. Oni się rozumieli i wspierali w potrzebie. Pokonywali wspólnie przeszkody. Stawiali czoła stereotypom. Dwójka wyjątkowych ludzi, którzy mieli szczęście, bo się spotkali.
Mam nadzieję, że miniaturka ta spodoba się osobie, z myślą o której ją pisałam.
Możliwe, że są błędy.
Z dedykacją dla Jagody. (;*)
Zapraszam przy okazji tutaj: https://facebook.com/tomionejestsupi
****
Mini z Remusem i Dorą.
****
Remus Lupin był już zmęczonym człowiekiem, wyniszczonym fizycznie i psychicznie. Stracił Jamesa i Lily, pochował także własnych rodziców.
Przez długie lata niesłusznie opłakiwał śmierć Petera. Jednakże przypadkiem kłamstwo to wyszło na jaw. Syriusz, którego przez dwanaście lat podejrzewał o zdradę, był niewinny. Lupin odzyskał utraconego przyjaciela. I wtedy los znowu z niego zadrwił i Black zginął dwa lata później.
Śmierć ta przelała czarę goryczy. Był wilkołakiem. Nie miał prawa kochać. Każda osoba mu bliska, odchodziła z tego świata, a on pozostawał sam.
Przez lata nie pozwalał sobie na jakiekolwiek bliższe kontakty z kobietami. Wolał być samotny niż radzić sobie ze współczującymi lub pełnymi pogardy spojrzeniami płci pięknej.
Tłumaczył to brakiem czasu, koniecznością przygotowania się do nadchodzącej wojny czy pomocą Harry'emu. Każda wymówka była dobra.
Nie działała jednak na nią.
Nimfadora Tonks, młodsza od niego o kilkanaście lat kobieta. Urocza niezdara i utalentowany auror. Ktoś, kto po raz pierwszy od bardzo dawna zdołał się przebić przez grube mury w sercu Remusa.
Córka Andromedy była wszystkim, o czym ten mężczyzna marzył. A jednak Lupin nie chciał zniszczyć jej szansy na szczęście.
Kilka pierwszych miesięcy po śmierci Syriusza minęło wilkołakowi na unikaniu Tonks. Nie mógł się zaangażować w związek bez przyszłości.
On był potworem i nie zasługiwał na jej miłość i przywiązanie. Mówił jej to parokrotnie, ale ona nie chciała tego słuchać.
Próbował namówić Molly Weasley, by przekonała Dorę, że pora znaleźć sobie odpowiedniejszego kandydata. Jednak starsza od niego kobieta nie zgodziła się.
Remus wiedział, że postępuje okrutnie, jednak zrobił to, by ją ochronić. Przed nim samym. Mógł ją skrzywdzić w te dni, gdy nie był sobą. Nie chciał tego.
To nie powstrzymało jednak jedynego dziecka Teda, a Lupin czuł, że ulega coraz bardziej.
Był zgubiony.
Zapewnił sobie zapewne miejsce w piekle, godząc się na ten związek. A jednak, po pewnym czasie ze zdumieniem zauważył jedną rzecz:
Nie żałował tej decyzji.
Musiał być bardziej zdeprawowany niż początkowo myślał.
Często wzdychał z irytacji, by zaraz potem wzruszać ramionami i pozwalać Tonks na wszystko.
Jeśli liczył na to, że kobieta się nim zmęczy i sama odejdzie - zdecydowanie nie miał szczęścia.
Kiedy dowiedział się, że zostanie ojcem, wystraszył się. Uciekł. Zostawił ją, wmawiając sobie, że opuszcza ją ze względu na Harry'ego. To nie była prawda. Obawiał się przyszłości. Nie tego chciał. Nigdy nie marzył o rodzinie, dzieciach. Bo który ojciec chce dać dziecku prezent w postaci bycia wilkołakiem.
Rozmowa z Harrym pomogła mu zrozumieć, że ucieczka nie jest wyjściem. Wrócił do kobiety, która skradła mu serce.
Kilka miesięcy później urodził się Teddy. Był zdrowym chłopcem, co jego ojciec przyjął z ulgą.
Dni szybko mijały. Mężczyzna starał się spędzać jak najwięcej czasu z żoną i dzieckiem.
Drugiego maja powitał śmierć w walce, z dumnie uniesioną głową. Nie musiał czekać długo na Dorę. Szybko do niego dołączyła.
Nim zakończył swój żywot, przypomniał sobie o niej i ich synku. Uśmiechnął się mimowolnie.
I z takim wyrazem twarzy skonał...