sobota, 27 września 2014

"The Shadows"

Prolog

***

Clancy Gray, syn prezydenta Usa, siedział w swoim gabinecie. Stojący na biurku laptop był uruchomiony, a on sam czytał właśnie akta Ruby Daly. Pomarańczowej. Tak jak on. Intrygowała go. Pewnie była jedyną żywą Pomarańczową w całym tym zasranym kraju. Nic w tym dziwnego, że chciał ją poznać, prawda?

***

W tym samym czasie, wiele mil od East River Ruby, Liam, Pulpet i Zu natrafili na ranną, nieprzytomną dziewczynę. Wygladajaca na rówieśnicę panny Daly miała na sobie krótką, czarną sukienkę, sięgającą do połowy ud, wysokie, wiązane buty, skórzaną kurtkę i czarną czapeczkę. Obok nieznajomej leżał czarny plecak.

- Musimy jej pomóc, Pulpet - odparł Liam.
- Wcale nie musimy - odparował Charles.
- Jeśli ją tu zostawimy, znajdą ją żołnierze albo Łowcy Nagród.
- A co nas to obchodzi? Przecież jej nie znamy. Równie dobrze może być jedną z nich.
- Chociaż opatrzmy jej rany. Nie musimy jej brać ze sobą - szepnął blondyn.

Młody mężczyzna posiadający wdzięczną ksywę Pulpet spojrzał z niedowierzaniem na swojego kompana.

- Nie wiem czemu, ale Ci nie wierzę. Jesteś zbyt naiwny, Lee.

Suzume podeszła ostrożnie do wciąż leżącej nastolatki.

- Zu, nie zbliżaj się do niej! - zawołał Pulpet.

Sam podszedł do niej i delikatnie popchnął młodą Japonkę w stronę swojego przyjaciela. Liam otoczył ją ramieniem.

- Zajmę się nią. Lee, weź Zu do samochodu.
- A co z Ruby? - Liam odważył się zapytać.
- Ruby dotrzyma mi towarzystwa. A także przypilnuje naszej nowej koleżanki. Jest odpowiednio silna żeby mnie osłonić w razie jakiegokolwiek ataku.

Lee spojrzał na starszą z dziewczyn, które towarzyszyły im w trakcie tej podróży. Ta skinęła głową i podeszła do Charlesa. Młoda Azjatka pociągnęła za sobą Stewarta.
Kiedy zniknęli w środku Czarnej Betty, pozostała na zewnątrz dwójka podeszła do obcej.
Pulpet opadł na kolana tuż obok niej, szybko sprawdził jej funkcje życiowe. Na szczęście puls był dość silny i oddychała bez problemów. Zaklnął cicho pod nosem na widok ran głowy i brzucha. Oprócz tego jej prawa dłoń była spuchnięta. Poza tym wydawała się być cała.

- Ruby, podaj mi moją skrzyneczkę. Muszę oczyścić jej rany.

Czarnowłosa dziewczyna zrobiła to, co jej kazał.
Po dwudziestu minutach Charles skończył.

- Możesz iść po Liama. Musimy ją wnieść do samochodu. A później stąd spadamy - odrzekł niechętnie chłopak w okularach.

Po 5. minutach mogli ruszać w drogę. W tym miejscu i tak byli już zbyt długo. A oni musieli szukać celu swej podróży, czyli East River...

****
Rozdział dedykuję Oldzy, Rose, Ellie, Marrie, Endżi, Analce, Ksenieł, Sadurskiej, Em, Syriuszowi, Jamesowi, mojemu kotu, który grzeje moje zimne kolana, Kamanie i wszystkim innym, którzy wejdą na mojego bloga i przeczytają to.
Nie będę Was zmuszać do zostawienia komentarzy, ale byłoby mi miło gdyby jakiś się pojawił.
Pozdrawiam i miłego wieczoru życzę,

   Tomione