Rozdział pierwszy
****
Kiedy przyjechałam do Mystic Falls nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Byłam tu po raz pierwszy, nie licząc dnia narodzenia i czułam się tu obco. Jednak nie miałam wyboru. Ludzie, których uważałam za rodziców zginęli. Zostali zamordowani przez wampiry. A ja musiałam się dowiedzieć dlaczego. Dwa dni po ich śmierci znalazłam dokumenty adopcyjne i moje poukładane życie legło w gruzach. Okazało się, że moimi biologicznymi rodzicami byli John i Isobel. Poza tym miałam jeszcze siostrę bliźniaczkę, Elenę. Nie spieszyło mi się do jej poznania. Pragnęłam tylko odkryć tajemnicę.
Spakowałam więc manatki i przybyłam tutaj. Za pieniądze ze sprzedaży domu planowałam wynająć mieszkanie. Babcia Irene mówiła mi, że źle postępuję, jednak ja się uparłam i postawiłam na swoim. Przez chwilę miałam nadzieję, że przyjedzie razem ze mną, jednak Josh, mój brat chodził do szkoły i raczej niewskazane było zmienianie przez niego szkoły w ciągu roku szkolnego. Nie mówiąc o tym, że mały głupek był zakochany w Nowym Jorku i za nic w świecie by nie przyjechał na takie "zadupie", jak mi kiedyś powiedział. Tak więc sama, po kilkunastogodzinnej jeździe samochodem, z jedną przerwą na sen w jakimś tanim motelu i dwóch krótkich przerwach na posiłki, umierałam ze zmęczenia. Zatrzymałam się przed jakimś barem o idiotycznej nazwie "Mystic Grill", by tam dowiedzieć się gdzie mogę znaleźć pokój do wynajęcia. Marzyłam już tylko o gorącej kąpieli i długim śnie.
Kiedy tylko znalazłam się w środku, podszedł do mnie chłopak w moim wieku.
- O, Lena, szukałem Cię - powiedział.
Rozejrzałam się dookoła. Przecież on nie mógł mówić do mnie.
- Przepraszam, ale do kogo Ty mówisz? - zapytałam cicho.
- Do Ciebie. Do kogo innego miałbym mówić? Elena, co się dzieje? Nie poznajesz mnie? Jestem Matt, pamiętasz?
- Nie jestem Elena.
- Czyli jesteś Katherine w takim razie - odparł przez zaciśnięte zęby.
- Kim jest Katherine do cholery?! I dlaczego mylisz mnie z Eleną?
- Wyglądasz jak Elena i Katherine. Skoro nie jesteś żadną z nich, to może przedstaw się?
- Hmm ok. Jestem Nathalie i właśnie przyjechałam do Mystic Falls. Chciałabym dowiedzieć się gdzie można wynająć jakiś pokój. Jestem zmęczona po podróży, sam rozumiesz.
Blondyn skinął głową. Był nawet przystojny i było w nim coś łagodnego.
- Mystic Falls to bardzo małe miasteczko i nie mamy tu zbyt wielu mieszkań czy pokoi do wynajęcia, ale jeśli chcesz możesz zatrzymać się u mnie. Oczywiście mam pokój do wynajęcia. Znaczy pewnie nie będziesz chciała. Bo w Hiltonie to ja nie mieszkam - odrzekł i nerwowo zagryzł dolną wargę.
- Jasne. Dzięki, Matt. Naprawdę bardzo mi pomogłeś. A tak poza tym to miło Cię poznać - powiedziałam z uśmiechem.
- Przyjemność po mojej stronie - szepnął blondwłosy i odpowiedział uśmiechem.
Nagle przy nas znalazła się śliczna blondynka. Spojrzała na mnie z wyrzutem.
- Elena, gdzieś Ty była?! Martwiliśmy się o Ciebie! - zawołała donośnym głosem.
Skrzywiłam się mimowolnie. Zaczęła mnie boleć głowa. To pewnie ze zmęczenia.
- Ciszej, Caroline. To nie Elena tylko Nathalie. Nathalie właśnie przyjechała do Mystic Falls i wynajęła pokój u mnie - wyjaśnił Matt tej blond piękności.
- Ale ona wygląda jak Elena. Jesteś pewien, że to nie jest Katherine? - szepnęła Caroline.
- Jestem. Nie widzisz, że ona jest wykończona? Zawiozę ją do siebie. Porozmawiamy później.
- No dobrze. A ja zadzwonię do Stefana. Miło było Cię poznać - Niebieskooka zwróciła się do mnie.
- Mi również było miło - odparłam z nieśmiałym uśmiechem.
Barbie uśmiechnęła się promienie i szepnęła Mattowi na ucho coś w stylu "To zdecydowanie nie jest Katherine. Kath się nie uśmiecha", odwróciła się na pięcie i po chwili zniknęła w tłumie.
- Gotowa zobaczyć swój nowy dom? -spytał Matt z łobuzerskim błyskiem w oku.
- Gotowa jeśli Ty jesteś gotów - odpowiedziałam i zachichotałam.
Mój nowy znajomy poprowadził mnie do wyjścia. Kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz pociągnęłam go w stronę mojego samochodu.
- Masz Mercedesa Guardiana?! - zawołał z entuzjazmem.
- Jedyny pojazd, którym nie boję się jeździć - wzruszyłam ramionami.
- Nigdy nie widziałem ich z bliska, nie mówiąc nawet o ich dotknięciu.
- Jeśli chcesz możesz poprowadzić teraz - wyszeptałam i puściłam mu oczko.
- Naprawdę mogę? - Matt brzmiał teraz jak małe dziecko, które dostało nową zabawkę, ale nie wie czy może się nią bawić.
- Jasne. Ja i tak nie znam drogi. Więc będzie lepiej jeśli Ty poprowadzisz.
Kiedy podałam mu kluczyki, Matt wyglądał jakby miał zaraz stracić przytomność. Jednak prowadził pewnie i droga minęła nam na jego zachwytach nad moim autem i opowieściami o miasteczku i jego mieszkańcach. Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się na miejscu.
Dom, przed którym się zatrzymaliśmy, nie był bardzo duży, jednak sprawiał wrażenie przytulnego i zadbanego.
Blondyn pokazał mi mój pokój. I choć był nieduży, to był cudowny i od razu się w nim zakochałam.
Po półgodzinnej kąpieli życzyłam Mattowi dobranoc i udałam się wprost w objęcia Morfeusza.
****
Kolejny rozdział z "Say Something I'm giving up on you" pojawi się jutro. Czekają mnie tam jeszcze ostatnie korekty.
Mam nadzieję, że spodoba Wam się to opowiadanie.
To moje pierwsze ff związane z TVD i miałam pewne obawy jak to wyjdzie.
Z góry dziękuję za każdy komentarz.
A i rozdział dedykowany ludziom z mojego kochanego Wonder! <3